"Axis: Carnage i Hobgoblin"

Egmont wydał już kolejny event Marvela, a to akurat oznacza następne tie-iny. Z racji, że nie kupuję "Uncanny Avengers", postanowiłem nie brać się za "Avengers i X-Men: Axis", ale jako fan Spider-Mana nie mogłem sobie odmówić zakupu zbioru dwóch historii - "Axis: Carnage" i "Axis: Hobgoblin". Przekonałem się, czy była to dobra decyzja, głównie czytając drugą z nich, ale oczywiście nie świadczy to nic o samej historii.
Niełatwo być superbohaterem, szczególnie gdy ma się zszarganą reputację przez walkę przeciwko nim. Bardzo dobrze przekonał się o tym Carnage, który musiał się zwrócić o pomoc do cywila. Jak tak o tym myślę, to sam mógłbym coś takiego zrobić, ale raczej wybrałbym innego człowieka, jednakże wybór Kasady'ego jest w pełni uzasadniony... przez jego własną analizę. Jak na bohatera przystało, Cletus musiał się zmierzyć z przeciwnikiem, którym został Zjadacz Grzechów - wróg idealny dla takiego popaprańca. Carnage znalazł ciekawy sposób, by go pokonać, ale dopiero wtedy okazało się, co tak naprawdę może zgubić każdego herosa...
Historia Hobgoblina jest już znacznie bardziej rozbudowana i nie sądzę, by spodobała się osobom, które nie zaznajomiły się z "Superior Spider-Manem", gdyż wątek Kingsley-Urich został tu pociągnięty, ale nie zmienia to jego dotychczasowego wydźwięku. Roderick jest postacią o wiele bardziej złożoną niż Cletus i zdecydowanie lepiej radzi sobie z przekonywaniem ludzi do tego, że się zmienił, ale problemy też ma większe. Hobgoblin jest postacią zdecydowanie bogatszą - ma swój biznes, swojego nemezis i zmienił się o 180°, nie porzucając tego, jedynie dostosował to do siebie, choć ciężko mówić tu o pełnym sukcesie. Dzięki temu historię Kevina Shinicka jestem w stanie postawić zdecydowanie wyżej od historii Ricka Spearsa, jednakże trochę odniesień do samego eventu tam się znalazło szczególnie na końcu, więc może też jest coś w moim dopowiadaniu sobie elementów fabuły.
Podsumowując, obie historie polecam fanom Spider-Mana, ale nie takim, którzy po prostu chcą coś o nim poczytać, gdyż żadna z nich nie jest właściwa dla nowych czytelników. Osobiście myślę, że będę częściej wracał do Hobgoblina, ale to i tak będzie rzadko. 

Komentarze

Popularne posty