"Tomb Raider"

Byłem kiedyś bliski zakupu "Tomb Raidera" z 2013 roku, ale że tak się nie stało, mój kontakt z Larą Croft był minimalny aż do teraz, ponieważ nawet nie przypominam sobie większej okazji na zapoznanie się z filmami z Angeliną Jolie. Oglądałem więc ten film bez "konieczności" porównywania go z resztą. Miałem z tyłu głowy tylko fakt, że jest to produkcja na podstawie gier.
Kilka minut po starcie filmu zostałem totalnie wciśnięty w fotel. Ta czynność miała miejsce jeszcze parę razy, ponieważ czasem film zwalniał, by po chwili przyspieszyć. Jak tak teraz myślę, to dochodzę do wniosków, że nie jest to zasługa scenariusza, a świetnych zdjęć i genialnej muzyki. Oczami i uszami łapałem każdą chwilę seansu. Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio oglądałem film, który by zwracał na siebie tak wielką uwagę pod tym względem. Nie znaczy to oczywiście, że fabuły w nim nie było. Ona też mnie urzekła, ale sama mogłaby nie dać rady.
Dość ładnie pokazano to, jak żyje Lara, a także jak radzi sobie z problemami na własnym terenie i nie obraziłbym się, gdyby było tego więcej, ale akcja idzie dalej i główna bohaterka dzięki najwyraźniej wysokiej inteligencji sprawnie rozwiązuje łamigłówkę od swojego ojca, co pozwala bardzo szybko wysłać ją główną przygodę. Tutaj film został tak zmontowany, że w rzeczywistości bohaterka mogła mieć trochę większy problem, ale późniejsze wydarzenia nakazują mi wątpić w to. Scenariusz bazuje też na paru drobnych zbiegach okoliczności, żeby Lara nie stała w miejscu. Wystarczyłoby trochę mniej szczęścia w nieszczęściu, a film mógłby skończyć się szybciej i zupełnie inaczej. Sama akcja na wyspie jest niezwykle widowiskowa i pokazuje wszelakie zagrożenia, którym Croft musi stawić czoła. Szczerze jej w tym kibicowałem, a przed seansem bałem się, że będzie mi ona obojętna. Właściwie przez cały film bohaterka udowadnia widzom, jaka to z niej inteligentna farciara z wieloma umiejętnościami, "niestety" potrafi przy tym być też dość sympatyczna. Na koniec powrócę jeszcze do montażu. Może ja coś przegapiłem, może. Twórcy skrócili pewną scenę, której dalszy rozwój nie powinien pozwolić, by następna scena miała w ogóle miejsce, a była to scena tak ważna, że każda z pozostałych była jej konsekwencją. Coś mi tu się nie zgadza.
Nie uciekajcie, jeszcze trochę o dubbingu. Za polską wersję odpowiedzialna jest para reżyser-tłumacz, która całkowicie zniszczyła "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości", a teraz stworzyła coś pięknego. Oczywiście mogę się przyczepić do kilku rzeczy, jak lekki nadmiar osłuchańców, czy momenty, w których tekst minimalnie nie pokrywał się z kłapami, ale nic nie razi w uszy jak głos Sroki-Hryń wydobywający się swego czasu z ust Gal Gadot, jest o kilka dobry poziomów wyżej. Nie zauważyłem też żadnego wecsilizmu (jak "tak, to moja stara").
Podsumowując, nie wiem, jak oceniłby ten film weteran "Tomb Raidera", ale serdecznie polecam wybranie się do kina osobom, które szukają widowiska z sympatyczną bohaterką, genialną pracą kamerzysty i niesamowitego soundtracku i mając to są w stanie zignorować drobne niedociągnięcia i lekkie nadużywanie tricków scenariuszowych. Osobiście liczę na kontynuację i nieśmiało rozważam zapoznanie się z grami.

Komentarze

Popularne posty