"Każdego dnia" (książka)

Jak w ciekawy sposób pokazać, że liczy się to, co człowiek sobą reprezentuje, a nie to, jak  wygląda? W tym celu (i nie tylko) David Levithan stworzył postać, która nie posiada własnego ciała, a jedyne, co ma, to bogate wnętrze. Zrobił z niej bohatera swojego romansu i rewelacyjnie opowiedział o części jego egzystencji.
"Każdego dnia" to książka opowiadająca o parze nastolatków, którzy zakochują się w sobie, choć początkowo oboje z pewnych względów nie byli na to chętni. Największym problemem tej dwójki jest fakt, że A - główny bohater - budzi się codziennie w innym, "pożyczonym" od osoby w tym samym wieku ciele, w związku z czym są skazani na niewielkie, choć ciągłe podróże, a ucieczka od osób, które mogłyby krzywo patrzeć na taki związek, nawet nie wchodzi w grę, ponieważ jest niemożliwa do zrealizowania.
Cała książka przedstawia 41 dni z życia A. Wśród nich znajdują się też takie, które przedstawiają całkowicie zamkniętą historię, a właściwie to na odwrót, ponieważ tamtejsze problemy są zbyt poważne, by rozwiązać je w ciągu doby, ale ze względu na przypadłość głównego bohatera nie możemy śledzić rozwoju tych akcji. To jest właściwie ciekawe rozwiązanie, ponieważ zostajemy zaznajomieni z najciekawszą częścią każdego z kłopotów i nie musimy później zmagać się z nudniejszymi ich momentami. Najważniejsze jest to, aby poznać A od wielu strony i obserwować jego reakcje na różne sytuacje, które normalnie nie występują po sobie, a także by zobaczyć jak bardzo tęskni za swoją sympatią, gdy nie może być przy niej. Główny bohater, gdy nie ucieka od życia swojego ciała, by spotkać się z Rhiannon, stara się angażować w nie do tego stopnia, by nikt nie zauważył, że coś się zmieniło. W tym celu, choć robi to niechętnie, korzysta ze wspomnień ciał, jednakże nie ma dostępu do uczuć im towarzyszącym, dlatego mają miejsce niekiedy dość ciekawe przypadki, jednakże są one i tak tłem do głównej historii.
Relacje A z Rhiannon są po prostu wyśmienite, tak jak jego próby przekonania jej do siebie jako postaci bezcielesnej. Trudno jest uwierzyć w coś takiego, a później także niełatwo umawiać się z osobą, która fizycznie ma wiele twarzy i niejako jest od nich zależna, dlatego dziewczyna ma wielki problem, którego nie może z nikim obgadać, jednakże nie udaje też, że on nie istnieje, i stara się dopasować do zmieniającej się każdego dnia sytuacji. Jest ona pełnowymiarową postacią, otwarta na ludzi i chętna, by im pomóc, więc czytelnik sam może przekonać się, dlaczego A postanowił złamać własne zasady, próbując wieść własne życie, przy czym niekiedy wywraca to "nosiciela" do góry nogami, choć ma do dyspozycji tylko jeden jego dzień. Ma ona też własne życie, dlatego czasem "milczy" i nie jest w stanie umilić mu dnia. W żadnym wypadku nie jest to zabieg mający na celu jedynie chwilowe wyłączenie jej z fabuły, ponieważ w sytuacji, w której się znalazła, ważne są przemyślenia i pomysły, jak pogodzić to wszystko, dlatego, gdy powracania, popycha fabułę do przodu nie tylko samą obecnością.
Polskie wydanie zostało ładnie przygotowane, jednakże nie obyło się bez błędów. Czasem brakowało liter np. "a", bez którego czasownik zmienił swój rodzaj z żeńskiego na męski. Ksiądz Poole raz miał nie odmienne nazwisko, innym razem zwal się Pole lub Pool, co akurat jest efektem błędnego zapisu rzeczownika w narzędniku - "Poolem" zamiast "Poole'em". Niekiedy pojawia się też zwrot typu "ja z kimś zrobiliśmy", choć czasownik powinien być odmieniony do "ja". Poza tym nie ma za bardzo zgrzytów, właściwie to mogę nawet pochwalić za fakt, że imię Kelsea nie było odmieniane, ponieważ w wymowie nie kończy się na "a".
Podsumowując, polecam tę książkę każdemu, kto lubi nastoletnie romanse i nadprzyrodzone motywy. Za sprawą poruszonych w niej tematów takich jak uzależnienia potrafi uczulić na wiele problemów, które mogą dotyczyć jej czytelników. Dzięki temu, że będąc tak nierealna, porusza sprawy przyziemne, czyta się tak przyjemnie, że aż chce się zarwać noc. To były przyjemne 3 dni.

Komentarze

Popularne posty